sobota, 22 czerwca 2013

"Nasze matki, nasi ojcowie" cz. II.


"Polnische Banditen" ... czyli typowo polscy 
antysemici z Armii Krajowej.

Antysemityzm, wszędzie antysemityzm  ….


Jak przedstawia się polski wątek w „Naszych matkach, naszych ojcach”? Jeden z bohaterów, berliński Żyd Viktor,  w 1943 roku ucieka z transportu i po różnych perypetiach trafia do leśnego oddziału Armii Krajowej. Twórcy filmu maksymalnie wykorzystali historię Viktora do zaprezentowania całej gamy antypolskich stereotypów, jakby żywcem przeniesionych z nazistowskiej i stalinowskiej propagandy.  Przedstawieni przez nich Polacy, zarówno partyzanci jak i chłopi, praktycznie bez wyjątku są wściekłymi antysemitami. Traktują Viktora w sposób, oględnie mówiąc, podły i niehumanitarny. To po prostu rasistowska, prymitywna dzicz. Warto w tym miejscu wrócić na chwilę do tytułowych bohaterów. Żadna z tych postaci, będących wszak wedle twórców „portretem pokolenia”, oczywiście nie jest antysemitą, wręcz przeciwnie. Rasizm w tym filmie przypisano wyłącznie „nazistom”, Polakom i Ukraińcom. Jak ten prosty manewr wpływa na odbiór owego „portretu pokolenia” nie trzeba chyba tłumaczyć.
W polskich opiniach o serialu można czasem znaleźć uwagę, że przecież dowódca oddziału AK jednak darował życie Wiktorowi, pokazał się więc  jako „postać pozytywna”. Często dodaje się też, że dzięki serialowi Niemcy w ogóle dowiedzieli się, że w Polsce w czasie okupacji istniała i walczyła Armia Krajowa. O cóż więc ten krzyk, skoro zdaniem niektórych powinniśmy się w zasadzie cieszyć i dziękować Niemcom? O perfidne kłamstwo.
Serial jest uogólnieniem, uśrednioną sumą wiedzy na dany temat, co zaznacza już sam tytuł. Akowcy w tym filmie nie są konkretnym przypadkiem, z którym moglibyśmy polemizować, czy może nawet częściowo się zgodzić, ale portretem całej armii. Czy w tym kontekście możemy zaakceptować obraz AK jako antysemickiej dziczy, zbiorowiska prymitywnych rasistów, nieledwie bandy rozbójników i zwyczajnych mętów, grabiących niemieckie trupy z obrączek i złotych zębów?  Mamy z entuzjazmem przyjąć (czego wymagają od nas niektórzy recenzenci) obraz akowców zostawiających w zdobytym pociągu na pewną śmierć wagon żydowskich więźniów?  Równie podły jest w tym serialu obraz polskich chłopów. Podobnie jak żołnierze Armii Krajowej są okrutnymi antysemitami (a jakże by inaczej, „wszak to Polacy”). Armii Państwa Podziemnego pomagają …. oczywiście za pieniądze i tylko po starannym upewnieniu się, że w oddziale nie ma Żydów. Wszak patriotyzm był zapewne pojęciem obcym temu środowisku, a setki wsi okrutnie represjonowanych za wspieranie partyzantki to najpewniej „polska propaganda”. Twórcy filmu przyznali się, że polski wątek był „pisany na kolanie”, a główny niemiecki konsultant przekonywał, że ma prawo do takiego spojrzenia, bo … sam jest Żydem (!) Nie są to jednak w żadnym stopniu okoliczności usprawiedliwiające wypuszczenie takiego gniota. Film, który miał być obrazem historii i portretem wojennego pokolenia okazał się dzięki takiemu podejściu raczej portretem ignorancji i złej woli twórców.
Niestety wykreowany w tym serialu wizerunek Polaków w czasie II wojny światowej właśnie idzie do 60 krajów, w których wiedza na ten temat, a co za tym idzie możliwość samodzielnego zweryfikowania zawartych w filmie kłamstw, jest praktycznie żadna.  Jest to wielki, oszałamiający wręcz sukces niemieckiej polityki „dzielenia się winą”. Dla Polski jest to równie wielka, przytłaczająca wręcz klęska wizerunkowa. Co gorsza mocny udział w tej prestiżowej porażce mają decydenci polskiej telewizji państwowej. Dla twórców filmu i kreatorów niemieckiej polityki historycznej ściągnięcie „Naszych matek, naszych ojców” do TVP to wręcz nieoceniony prezent. Ach zapomniałem …. przecież po emisji „urządzono dyskusję”. Problem w tym, że nawet w Polsce miała ona znacznie mniejszą widownię niż ostatni odcinek. W Niemczech za chwilę nikt nie będzie o niej pamiętał, a w krajach do których sprzedano film polskie zastrzeżenia najprawdopodobniej w ogóle nie zaistnieją jako temat medialny. Za to w ciemno można założyć, że fakt iż „Polacy to oglądali i większość uznała ściągnięcie serialu za dobry pomysł” będzie kapitalnym chwytem marketingowym. Niemcy musieliby być naprawdę beznadziejni głupi, żeby nie wykorzystać takiego motywu.
Najstraszniejsze jest to, że  po polskiej stronie nie widać żadnych oznak otrzeźwienia wśród decydentów odpowiedzialnych za naszą politykę historyczną. Zachwyceni filmem apologeci „pedagogiki wstydu” oczywiście zachwalają serial jako „krzywe zwierciadło polskiego antysemityzmu”. Widownia wszystkich odcinków jest wręcz reklamowana przez TVP jako „wielki sukces” (!). 
Mimo wszystko pocieszające jest, że głosów oceniających „Nasze matki, naszych ojców” tak jak na to zasługują, jako projekcję wyjątkowo perfidnej propagandy, padło więcej, niż można było oczekiwać. Dwadzieścia lat dewastacji polskiego kanonu historycznego, oraz niszczenia nauczania historii zrujnowało naszą świadomość, ale wciąż jeszcze daleko nie wszyscy ulegli skutkom tej polityki, a to jest jednak dobry prognostyk na przyszłość.

 Jeden z internetowych komentarzy.

1 komentarz:

  1. Ok, my to wiemy. Anglik, Francuz czy Eskimos nie będą się uczyć polskiego żeby to przeczytać. Warto przetłumaczyć na angielski lub niemiecki ;) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń