Bajeczka o "pokoleniu wojny"
Czyją politykę realizuje polska telewizja publiczna? Po emisji niemieckiego serialu „Nasze matki, nasi ojcowie” odpowiedź na to pytanie niestety nie wydaje się już taka oczywista. Instytucja opłacana z naszych podatków powinna zgodnie ze swoją misją kreować polską politykę historyczną. Trudno doprawdy zrozumieć, jaki związek z ową misją może mieć zakup serialu nie dość, że merytorycznie słabego, to jeszcze zawierającego wątki jednoznacznie antypolskie.
„Nasze matki, nasi ojcowie” to klasyczny już niestety przykład niemieckiej polityki historycznej, której główne założenia to maksymalne wybielenie własnego wizerunku w kontekście II wojny światowej przy jednoczesnym przerzuceniu przynajmniej części swojej winy na sąsiadów. Aby to spełnić twórcy serialu zastosowali kilka bardzo prostych chwytów. Główni bohaterowie to grupa Berlińczyków. Nie są źli. Żaden nie jest zdeklarowanym nazistą o morderczych instynktach, czy nawet rasistą (jeden z tej grupy jest wszak Żydem). Nie kontestują systemu, w którym żyją. Nie „idą z falą”, ale egzystują gdzieś we własnej enklawie na marginesie rzeczywistości. Przeciętny widz powinien bez problemu utożsamić się z takimi bohaterami, oni byli przecież „tacy jak my” …. tylko w innym czasie i innym miejscu. Na ile historyczne jest takie przedstawienie głównych postaci?
Nie byłoby problemu, gdyby film zatytułowano np. „Tacy również byli”. Oryginalny tytuł to ewidentne uogólnienie, które w kontekście opowiadanej historii jest niestety równie ewidentną manipulacją. W hitlerowskich Niemczech szkoły wszystkich szczebli poddane były totalnej indoktrynacji wedle założeń nazizmu. Od 1936 roku dla młodzieży męskiej obowiązkowa była przynależność do Hitlerjugend, a dla żeńskiej do Bund Deutscher Mädel (Związek Niemieckich Dziewcząt). Obie organizacje były szkołą moralnej deprawacji i bezwzględnego fanatyzmu. Była to niestety szkoła skuteczna. Wychowała wierne Hitlerowi, tragicznie skażone pokolenie, które częściowo otrzeźwiało dopiero po tragedii, jaką ściągnął na Niemcy koniec wojny. Uwzględniając wiek bohaterów serialu możemy założyć, że musieli przejść przez te organizacje. W filmie pozującym na kino historyczne nie ma żadnego sygnału na ten temat. Nie ma też choćby śladu wpajanej w HJ i BDM ideologii. Gdyby serial był uczciwy wobec przedstawianych realiów, to zgodnie z zawartym w tytule uogólnieniem większość głównych postaci powinna być zwolennikami Hitlera i jego polityki. Oni są jednak czyści, niewinni, wolni od wpajanej przez system trucizny. Naziści to w tym filmie „nie my”. To nie „nasze matki, nasi ojcowie”, ale jacyś „oni”, błąkający się od czasu do czasu na dalszych planach tej historii. Można by to od biedy zaakceptować, gdyby fabuła opowiadała o wyjątkach. Serial jest jednak wyraźnie deklarowanym uogólniemiem. Uwzględniając tytułowe założenie wypada niestety uznać takie, a nie inne przedstawienie głównych bohaterów, za wyjątkowo ponury żart.
Warto również przyjrzeć się początkowi tej historii. Jest to pierwsza połowa 1941 roku przed niemieckim atakiem na ZSRR. Wojna trwa już prawie dwa lata. Niemcy podbili większość Europy zachodniej. Drugą wiosnę niewoli przeżywa Polska, już okaleczona niewyobrażalnymi zbrodniami. Okupowane terytoria doświadczają nie tylko okrutnych represji, ale też rabunku na gigantyczną skalę. W Niemczech pojawia się coraz więcej wojennych łupów i przymusowych robotników z podbitych krajów. Tymczasem serial przedstawia główne postaci tak, jakby tego wszystkiego wokół nich jakimś cudem w ogóle nie było. Zero odniesienia do rzeczywistości. Te tematy po prostu …. nie istnieją.
Kolejny, mocno ahistoryczny, wątek to żydowskie pochodzenie jednego z głównych bohaterów. Wiosną 1941 roku mijał już czwarty rok od tragicznych wydarzeń Nocy Kryształowej (1938 r.). Niemieccy Żydzi dawno temu stracili prawa obywatelskie, majątki, wolność i godność, a w wielu wypadkach również życie. To samo stało się z Żydami na terytoriach okupowanych. Za kilka miesięcy miała rozpocząć się Zagłada. Gdzie to jest w fabule serialu? Owszem, niektóre z tych wątków z czasem przychodzą, nawet z mocnymi akcentami. Początek wygląda jednak conamniej dziwnie . Młodzi Niemcy z pokolenia wychowanego pod powszechnym przymusem przez antysemicką ideologię nazistowskich organizacji, w samym centrum tego szaleństwa (Berlin), „w biały dzień”, jak gdyby nigdy nic przyjaźnią się otwarcie ze swoim żydowskim rówieśnikiem? To niby tak generalnie wyglądał wtedy stosunek młodych Niemców do Żydów? W kontekście tytułowego uogólnienia możemy tutaj mówić o wyjątkowo perfidnej manipulacji, będącej niestety punktem wyjścia do kolejnej. Główni bohaterowie absolutnie nie są antysemitami. Żydów represjonują „oni” („źli naziści”), ale nie „nasze matki, nasi ojcowie”. Oni są czyści, tylko „system oszalał”. Aby „matki i ojcowie” wypadli w tym kontekście jeszcze lepiej twórcy seriali zestawili ich …. z kim? Oczywiście z Polakami – z masowym, wściekłym antysemityzmem Armii Krajowej i polskich chłopów. "Polski antysemityzm" to już od lat 60-tych stały motyw niemieckiej polityki historycznej. Dotąd nigdy nie używano go jednak w tak totalnie zmanipulowanym kontekście.
O tym wątku w następnym odcinku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz