niedziela, 30 czerwca 2013

"Krwawa środa" w Olkuszu.

Cywile aresztowani w czasie pacyfikacji Olkusza.

Wypadki, które doprowadziły do olkuskiej "krwawej środy" miały bardzo podobny charakter, jak w przypadku wcześniejszej zbrodni w Wawrze. W nocy z 15 na 16 lipca 1940 w willi doktora Juliana Łapińskiego na olkuskim osiedlu Parcze zastrzelono niemieckiego żandarma, Ernesta Kaddatza. Policjant (zakwaterowany w willi wraz z żoną) zginął z rąk włamywacza, którego przypadkowo zaskoczył.
Mimo, iż dochodzenie wykluczyło motywy polityczne, co potwierdził nawet olkuski landrat Heinrich Groll, śmierć żandarma wykorzystano jako pretekst do przeprowadzenia szeroko zakrojonej akcji odwetowej i sterroryzowania mieszkańców miasta.
Już 16 lipca Niemcy dokonali na Parczach odwetowej egzekucji, której ofiarą padło 20 Polaków. Piętnastu spośród rozstrzelanych specjalnie sprowadzono w tym celu z wiezienia w Mysłowicach, podczas gdy pozostałych pięć ofiar pochodziło z Olkusza. Ponadto następnego dnia spalono willę Łapińskiego.
Nie był to jednak koniec akcji represyjnej. 31 lipca, w dniu nazwanym później "krwawą środą", do Olkusza przybyła ekspedycja karna, złożona z funkcjonariuszy niemieckiej żandarmerii, Gestapo, a wedle wielu świadków – również z żołnierzy Wehrmachtu. Niemcy wywlekli z domów wszystkich mężczyzn w wieku od 15 do 55 lat (było to kilka tysięcy osób), których zgromadzili na olkuskim rynku i kilku pobliskich placach (na osiedlu Czarna Góra, przy przedwojennej kasie chorych, przy niektórych szkołach), gdzie przez kilka godzin poddawano ich brutalnym torturom i szykanom. Akcją pacyfikacyjną kierowali: landrat Heinrich Groll, Ortsgruppenleiter NSDAP w Olkuszu dr Karol Pokorny, okupacyjny burmistrz Rudolf Skaletz oraz miejscowy komendant żandarmerii.
Ofiary bito, maltretowano i upokarzano w najbardziej sadystyczny sposób. Grupę Polaków zmuszono na przykład do śpiewania hymnu narodowego i maszerowania z biało-czerwonym sztandarem (znalezionym na strychu u Marcelego Mroczkowskiego) na czele kolumny, bijąc wszystkich, gdzie popadło i jednocześnie fotografując ów makabryczny pochód. Ze szczególnym okrucieństwem Niemcy znęcali się zwłaszcza nad olkuskimi Żydami każąc im m.in. rzucać do siebie ogromny kamień o ostrych brzegach, którym kaleczyli sobie dłonie.
Tego dnia zginęli w Olkuszu: Żyd Majer (obywatel USA) oraz pracownik olkuskiego magistratu, 25-letni Tadeusz Lupa, którego zastrzelono podczas próby ucieczki, a ciało zawieszono na płocie miejskiego ogrodu, jako ostrzeżenie dla innych. Dziesięć dni później zmarł z wyczerpania ksiądz kanonik Piotr Mączka. 12 ciężko skatowanych mężczyzn Niemcy wywieźli ponadto do więzienia w Sosnowcu.

 Rabin Olkusza Mosze Hagerman 
w otoczeniu niemieckich żołnierzy.



"Olkusz - krwawa środa"

wtorek, 25 czerwca 2013

Zbrodnia w Radogoszczu

Pomnik ofiar zbrodni.

W związku ze zbliżaniem się frontu wschodniego Wyższy Dowódca SS i Policji w Generalnym Gubernatorstwie Wilhelm Koppe wydał 20 lipca 1944 r. rozkaz ewakuacji lub wymordowania więźniów w miastach, do których zbliżała się Armia Czerwona. W instrukcji zaznaczono, iż więźniowie nie mogą być wyzwoleni. Na podstawie tego rozkazu w okupowanej Polsce dokonano szeregu masakr więziennych (m.in. na Zamku Lubelskim). Do podobnej tragedii doszło również w Łodzi, gdzie w związku z sowiecką ofensywą Niemcy przystąpili w drugiej połowie stycznia 1945 r. do likwidacji więzienia na Radogoszczu. Przetrzymywano w nim wówczas około 1500 Polaków.
W nocy z 17 na 18 stycznia 1945 r., po północy Niemcy wtargnęli do cel na parterze i rozpoczęli rzeź przy użyciu bagnetów i strzałów z pistoletów. Po wymordowaniu wszystkich na parterze przenieśli się na III piętro. Tu zarządzili zbiórkę więźniów, którym kazano zbiegać w dół na dziedziniec. Na schodach ustawiono gotowy do strzału karabin maszynowy, który rozpoczął ogień, gdy ukazali się pierwsi więźniowie. Część z nich zawróciła i wtedy natrafiła na ogień strażników. Następnie Niemcy pobiegli na II i I piętro, by tam jak najszybciej dokonać egzekucji. Na trzecim piętrze pozostała grupa więźniów ocalałych z masakry, która widząc zbliżających się oprawców rzuciła się na nich z cegłami w ręku i kawałkami desek. Zaskoczeni Niemcy uciekli na dół.
Wobec oporu więźniów oprawcy postanowili spalić całe więzienie wraz ze wszystkimi przebywającymi w środku ludźmi. Wczesnym rankiem 18 stycznia powietrzem wstrząsnęła silna eksplozja, a po chwili budynek więzienia ogarnął ogień. Na więźniów próbujących opuścić płonący budynek czekały kule oprawców. Niektórzy starali się wydostać na dach budynku i przeskoczyć na sąsiednie dachy, kilku schroniło się w rezerwuarze z wodą. Spośród blisko 1500 więźniów ocalało jednak zaledwie około 25 osób.
Z relacji świadka miejsca zbrodni po odejściu Niemców:
"Przybyliśmy na miejsce, gdy ciała zamordowanych nie przestały jeszcze dymić. Ogień już ustał, a czerwona cegła ruin straszyła z daleka. Setki zwłok ludzkich zalegały teren. Twarze ofiar zbrodni wykrzywione były okropnym bólem i zamarłym krzykiem grozy, a tych oczu nie zapomni nikt kto patrzył wtedy na to piekło na ziem."


poniedziałek, 24 czerwca 2013

Bombardowanie Wielunia.

Wieluń - zniszczone centrum miasta.

Bombardowanie Wielunia – seria ataków lotnictwa niemieckiego na polskie miasto Wieluń 1 września 1939. Ataki były przeprowadzone przez bombowce nurkujące typu Ju 87B. Jest ono przywoływane jako przykład bestialstwa i nieuzasadnionego terroru niemieckiego lotnictwa. Nalot przeprowadzono nagle, bez wypowiedzenia wojny Polsce przez III Rzeszę. Jego skutkiem było zniszczenie zabudowy miejscowości w 75 procentach, ze szpitalem i zabytkami włącznie. Szacunki odnośnie strat w ludności są bardzo rozbieżne.

 Panorama zniszczonego miasta.

Jedna z ulic zniszczonego Wielunia.

Zniszczenia w centrum Wielunia. W tle ruiny synagogi.

--------------------------

niedziela, 23 czerwca 2013

Zbrodnia w Gostyninie i Gąbinie.

Egzekucja w Gostyninie.


11 czerwca 1941 roku niemiecka policja (Schutzpolizei) aresztowała w Gostyninie 105 Polaków(..) powodem było rzekome zabójstwo niemieckiego żandarma pod Ciechomicami. W niedziele z aresztu wyłoniono 20 osób związano ich trójkami i zaprowadzono przed bożnice na ul Floriańską. Na plac spędzono Polaków. Przyszli również miejscowi Niemcy traktując to jak darmowe widowisko. Odczytano 10 nazwisk stawiając ich pod murkiem, pozostałych odprowadzono na bok. Przed każdym ze skazańców umieszczono dwóch żandarmów (jeden klęczał drugi stał) i na rozkaz dowodzącego dokonano egzekucji. W taki sam sposób postąpiono ze skazanymi w Gąbinie. 11 czerwca. miejscowa policja wspomagana przez członków SS i NSDAP rozpoczęła aresztowania Polaków z Gąbina. Żandarmeria natomiast z przedstawicielami hitlerowskich organizacji w podległych jej okolicznych wioskach dokonywała aresztowań. Wszystkich tych Polaków osadzono w kościele.(...)W słoneczną, ciepłą niedzielę 15 czerwca już kilka minut przed 8.00 hitlerowcy rekrutujący się spośród miejscowych Volksdeutschów w mundurach SS, NSDAP, a nawet strażackich, wypędzali z domów wszystkich Polaków, nie szczędząc kobiet, starców a nawet lżej chorych. O godzinie 9.00 po pięciu powiązanych sznurem za ręce, aby któryś nie uciekł, wyprowadzili bocznymi drzwiami z kościoła. W tłumie Polaków słychać było płacz i przejmujące łkanie. W tym czasie z "Remizy" dobiegały skoczne melodie. Podobno Niemcy do grania ich przymusili orkiestrę. Wtem na podstawiony stolik wszedł jakiś wyższy rangą członek SS, który po niemiecku, a potem po polsku odczytał wyrok śmierci na 10 Polaków w Gąbinie i 10 w Gostyninie za zamordowanie Niemca. Wyprowadzono z kościoła resztę uwięzionych i ustawiono nieopodal w dwa rzędy. Wkrótce potem mundurowi pchnęli dziewięciu skazańców ku ścianie śmierci. Padła komenda Feuer. Gruchnęła salwa. Po salwie zaległa cisza przerywana pojedynczymi strzałami z pistoletu. To dowódca kolumny egzekucyjnej dobijał tych, którzy dawali jeszcze znaki życia.

Ciała ofiar egzekucji w Gostyninie.

Akcja "Saybusch" (Żywiec).

Kobiety z dziećmi czekające na transport 
podczas Action Saybusch, 24 września 1940.


Akcja Saybusch, Aktion Saybusch (pol. Akcja Żywiec) – akcja przeprowadzona przez wojska niemieckie i hitlerowską policję w czasie okupacji Polski, polegająca na wysiedleniu od 20 do 50 tys. mieszkańców powiatu żywieckiego na tereny Generalnego Gubernatorstwa i wprowadzeniu w ich miejsce osadników niemieckich. Nazwa akcji pochodzi od niemieckiej nazwy Żywca – Saybusch.  Wysiedlenia z Żywiecczyzny wiązały się z niemieckimi planami germanizacji terenów wcielonych do III Rzeszy po aneksji na Polskę w 1939 roku. Władze okupacyjne prowadziły tzw. "politykę umacniania niemczyzny" podczas której starano się na terenach zamieszkałych przez ludność polską osiedlać w ramach akcji Heim ins Reich kolonistów niemieckich, których na podstawie umów z Rosją i Rumunią ściągano ze wschodu Europy. Do połowy grudnia 1940 roku do powiatu żywieckiego przybyło ponad 3200 osadników ok. 700 rodzin, głównie niemieckich chłopów przesiedlonych z rumuńskiej Bukowiny. Bezpośrednim inicjatorem wysiedlenia z pasa wschodniego na odcinku Śląska był Gruppenführer SS Erich von dem Bach-Zelewski.
Akcję wysiedleńczą rozpoczęto 22 września 1940 o 5. rano, kiedy to policja otaczała wybraną wieś, a do poszczególnych domów wchodzili policjanci, informując gospodarzy o konieczności opuszczenia domu w ciągu 20 minut. Mieszkańcom odbierano pieniądze, inwentarz i wartościowe przedmioty, pozwalając zabrać tylko odzież i jedzenie. Wysiedlonych odprowadzano do tzw. punktów zbornych w Żywcu, Rajczy lub Suchej, gdzie odbierano im pozostałe wartościowe przedmioty i poddawano selekcji pod względem "rasowym", oddzielając osoby "wartościowe rasowo" od pozostałych. Według niemieckich przepisów wysiedleni powinni otrzymywać przez 14 dni żywność i środki do życia, w praktyce natomiast okradani byli z resztek dobytku. Z punktów zbornych prowadzono wysiedlonych grupami po 40 osób piechotą na stacje kolejowe. Czterdziestoosobowe grupy odpowiadały ilości ludzi mieszczących się w jednym wagonie, a cały transport wysiedlonych obejmował zwykle około 1000 osób. Pociągi kierowano do Łodzi, skąd rozwożono wysiedleńców po terenie Generalnego Gubernatorstwa. Polaków wywożono potem w okolice Biłgoraju, Wadowic, Radzymina, na Lubelszczyznę i Kielecczyznę, gdzie zostali pozostawieni sami sobie bez żadnej pomocy. Niemcy uprzedzali miejscową ludność, że deportowani są bandytami co dodatkowo pogarszało ich trudną sytuację ponieważ dzięki temu spotykali się często z niechętnym przyjęciem lokalnej ludności. Wysiedleń dokonał Polizei-Batalion Nr. 83 pod dowództwem majora Eugena Seima liczący ok. 500 osób oraz funkcjonariusze Katowickiego Gestapo. W akcji użyto także wojska niemieckie składające się w dużej części z proniemiecko nastawionych Ślązaków.
Opuszczone domy były czyszczone i myte przez zmuszanych do tego jeńców, najczęściej Żydów i lokalnych gospodarzy. Na przygotowanych domach wieszano portret Hitlera i flagę ze swastyką, co oznaczało gotowość gospodarstwa do zasiedlenia przez niemieckich osadników. Mimo akcji propagandowej niemieccy gospodarze najczęściej rozczarowani byli prostymi drewnianymi chałupami, w których kazano im mieszkać, oraz złej jakości ziemią uprawną.
Saybusch Aktion została zakończona 12 grudnia 1940. Do końca wojny z Żywiecczyzny i jej okolic wysiedlono około 50 000 osób, czyli blisko jedną trzecią mieszkańców. Polaków przejściowo umieszczano w systemie obozów przesiedleńczych i koncentracyjnych Polenlager. W obozach tych przeprowadzano m.in. selekcje rasowe na odebranych rodzicom dzieciach, które po pozytywnej weryfikacji wysyłano do ośrodków Lebensborn w celu germanizacji. Wysiedleni gospodarze mogli powrócić do swoich, często zniszczonych, gospodarstw dopiero po zakończeniu wojny.

Polacy wysiedlani ze wsi Dolna Sól w 1940 
w czasie Aktion Saybusch.



Gerhard Wagner


Gerhard Wagner (18 sierpnia 1888 w Nowych Hajdukach – 25 marca 1939 w Monachium) - był Naczelnym Lekarzem III Rzeszy (Reichsärzteführer) w randze ministra Zdrowia Rzeszy (Reichsgesundheitsführer). Niemiecki zbrodniarz, współtwórca rasistowskich Ustaw Norymberskich, dających podwaliny pod przyszły Holokaust.
Gerhard Wagner urodził się w Nowych Hajdukach pod Królewską Hutą na Górnym Śląsku. Był synem profesora neurochirurgii Wilhelma Wagnera, i po śmierci ojca przeniósł się do Monachium, gdzie studiował medycynę i służył podczas I wojny światowej jako lekarz. Między innymi został odznaczony Krzyżem Żelaznym. Od 1919 Wagner prowadził w Monachium własną praktykę lekarską, równocześnie między 1921 i 1923 był członkiem korpusu ochotniczego Freikorps Eppa i Oberland, w tym ostatnim służyli również przyszli, nazistowscy zbrodniarze Heinrich Himmler i Jürgen (Josef) Stroop. Korpus wsławił się w walkach z powstańcami śląskimi. Wagner z powodu swojego śląskiego pochodzenia do 1924 był szefem Niemieckiego Związku Górnoślązaków.
17 maja 1929 wstąpił Gerhard Wagner do NSDAP. On był współzałożycielem i od 1932 szefem Narodowosocjalistycznego Niemieckiego Lekarskiego Związku. Od listopada 1933 był parlamentarzystą w Reichstagu (Parlamentu Rzeszy). Rok później Gerhard Wagner został awansowany na Reichsärzteführera (naczelnego lekarza III Rzeszy w randze ministra zdrowia); poza tym był "Pełnomocnikiem Führera ds. zdrowia publicznego. Już 1933 szefem "Urzędy Głównego ds. zdrowia publicznego. 1936 został "Głównym Szefem" tego urzędu. W grudniu 1935 minister Wagner kierował komórką Zdrowia Rzeszy. Polityczny skok kariery zrobił w 1937, awansowany został na Obergruppenführera w SA. Gerhard Wagner był współodpowiedzialny za eutanazję i sterylizacji Żydów i osób niepełnosprawnych. Na norymberskich zjazdach partii NSDAP uchodził za stanowczego orędownika norymberskich ustaw, w tym ustawodawstwa rasowego i polityki rasowej III Rzeszy
Był on równocześnie pełnomocnikiem ds. szkolnictwa wyższego w sztabie Rudolfa Heßa. Wagner umarł w wieku 50 lat na nowotwór. Jego następca został Leonardo Conti.