czwartek, 30 maja 2013

Ernst Damzog


Ernst Damzog (1882-1945) - W 1939 roku w randze SS-Standartenfürera był dowódcą Einsatzgruppe V działającej podczas Kampanii wrześniowej przy 3 Armii). W 1939 roku Damzog był odpowiedzialny m.in. za niemieckie represje wobec ludności Grudziądza.
Po aneksji Polski pełnił funkcję Inspektora Sicherheitspolizei oraz SD w okupowanym Poznaniu gdzie pełnił aktywną rolę w masowych wypędzeniach Polaków z Wielkopolski do Generalnego Gubernatorstwa. W roku 1944 Damzog pełnił rolę SS-Brigadeführera i Generalmajora niemieckiej policji. Zmarł w 1945 r. w Halle.


Richard Hildebrandt


Richard Hildebrandt (1897-1951) SS-Obergruppenführer, od 21 września 1939 r. objął stanowisko Wyższego Dowódcy SS i Policji w Okręgu Rzeszy "Gdańsk-Prusy Zachodnie" HSSPF „Danzig-Westpreußen” (Höhere SS und Polizeifūhrer "Danzig - Westpreussen"), a 26 października tegoż roku mianowano go szefem nowo powstałego XX (XVI) nadokręgu SS „Wisła” (XX/XVI SS-Oberabschnitt "Weichsel") w Gdańsku. Był jednym z odpowiedzialnych za zbrodnię w Mniszku (pomorski rozdział "Akcji Inteligencja").
Po wojnie został schwytany przez aliantów i początkowo osądzony przez amerykański Trybunał Wojskowy w procesie RuSHA (ósmym z procesów norymberskich). Hildebrandt skazany został w tym procesie na 25 lat pozbawienia wolności. 4 września 1946 wydano go władzom Polskim celem osądzenia za zbrodnie popełnione na terenie Pomorza. Sąd Okręgowy w Gdańsku uznał go za winnego popełnienia zbrodni wojennych i przeciw ludzkości, a następnie skazał Hildebrandta na karę śmierci. Według Brunona Zwarry ("Gdańsk 1939" s. 79) został skazany na karę śmierci w Bydgoszczy 7 listopada 1949. Wyrok wykonano przez powieszenie w dniu 10 marca 1951.

niedziela, 26 maja 2013

Rada Pomocy Żydom "Żegota".

Działacze RPŻ podczas obchodów trzeciej rocznicy powstania w getcie warszawskim , kwiecień 1946. Obecni: (od prawej) Piotr Gajewski, Marek Ferdynand Arczyński, Władysław Bartoszewski, Adolf Berman, Tadeusz Rek.

Rada Pomocy Żydom przy Delegacie Rządu RP na Kraj – polska organizacja podziemna działająca w latach 1942-1945, jako organ polskiego rządu na uchodźstwie, której zadaniem było organizowanie pomocy dla Żydów w gettach oraz poza nimi. Rada działała pod konspiracyjnym kryptonimem Żegota.
Nazwa Żegota wymyślona przez Zofię Kossak-Szczucką, pochodzi od imienia jednego z konspiratorów w III części Dziadów. Począwszy od 1941 Referat Żydowski w Wydziale Informacji Biura Informacji i Propagandy Komendy Głównej Armii Krajowej rozpoczął systematyczne zbieranie informacji o losach polskich Żydów. Zajmowali się tym m.in. Stanisław Herbst, Ludwik Widerszal i Henryk Woliński (kierownik Referatu), a pracami kierował szef Wydziału Informacji, Jerzy Makowiecki. Jeszcze przed założeniem osobnej organizacji zajmującej się pomocą Żydom polska pisarka Zofia Kossak-Szczucka będąca wówczas przewodniczącą Frontu Odrodzenia Polski (kontynuacji przedwojennej Akcji Katolickiej), wystosowała publiczny apel przeciwko prześladowaniom Żydów pod tytułem „Protest!”. Wyrażał on zdecydowaną niezgodę polskich środowisk katolickich wobec holocaustu Żydów odbywającego się na terenie okupowanej Polski. Protest ten wydano konspiracyjnie w nakładzie 5000 sztuk dnia 11 sierpnia 1942 roku w Warszawie to jest w kilka tygodni po rozpoczęciu wielkiej akcji likwidacyjnej w Getcie Warszawskim, skąd Niemcy – w ramach Grossaktion in Warschau – rozpoczęli wywózkę ludności żydowskiej do obozów koncentracyjnych.
Pierwszym jej przewodniczącym został polityk Polskiej Partii Socjalistycznej Julian Grobelny, jego zastępcami Tadeusz Rek, reprezentujący Stronnictwo Ludowe i Leon Feiner z ramienia Bundu. Członkami prezydium Rady został Marek Ferdynand Arczyński reprezentant Stronnictwa Demokratycznego, Władysław Bartoszewski z Frontu Odrodzenia Polski, Adolf Berman z ramienia Żydowskiego Komitetu Narodowego (sekretarz), z ramienia Stronnictwa Demokratycznego – Emilia Hiżowa, kierownik referatu żydowskiego przy Delegaturze Rządu – Witold Bieńkowski, z ramienia FOP Ignacy Barski oraz Piotr Gajewski z RPPS.
W marcu 1943 Witold Bieńkowski ps. Wencki powołał Referat Żydowski Delegatury Rządu na Kraj. Jego zastępcą w tym referacie został Władysław Bartoszewski. Do zadań tej komórki należało m.in. przekazywanie Radzie funduszy na akcje pomocy i przesyłanie raportów dla rządu w Londynie. Komitet przyciągnął ok. 180 osób, głównie działaczy katolickich. Dnia 27 września 1942 roku powołano Tymczasowy Komitet Pomocy Żydom im. Konrada Żegoty założony przez Zofię Kossak-Szczucką i Wandę Krahelską-Filipowicz, który działał do dnia 4 grudnia 1942 roku, kiedy to oficjalnie została założona Żegota.
Okupacyjne prawo niemieckie w Polsce przewidywało karę śmierci dla osób ukrywających Żydów, dlatego znalezienie schronienia dla nich nie było łatwe. Dzieci były niejednokrotnie ukrywane u przybranych rodzin, w publicznych domach sierot i innych tego typu instytucjach. Rodziny ukrywające dzieci otrzymywały środki na ich utrzymanie. W samej Warszawie dziecięcy oddział Żegoty, prowadzony przez Irenę Sendlerową opiekował się 2 500 dziećmi żydowskimi przemyconymi z warszawskiego getta. Uciekinierom zapewniano również opiekę medyczną. Żegota we współpracy ze wspólnotami zakonnymi, między innymi marianami i urszulankami, zaopatrywała Żydów w katolickie metryki chrztu, które pomagały im ocaleć. Wydano Żydom około 60 tysięcy fałszywych dokumentów. W czasie wojny Żegota była jedyną podziemną organizacją, która była prowadzona zarówno przez Żydów, jak i nie-Żydów, z wielu środowisk politycznych. Jako jedyna zdołała też, pomimo aresztowania niektórych jej członków, utrzymać działalność przez długi czas i pomagać Żydom na wiele innych sposobów.

 Zofia Kossak - Szczucka. 

Julian Grobelny - pierwszy przewodniczący "Żegoty"

Warszawski pomnik "Żegoty".


---------------------------------------------



niedziela, 12 maja 2013

Zbrodnia na ulicy Marszałkowskiej (Powstanie Warszawskie).

Ulica Marszałkowska. Z lewej budynek Towarzystwa Ubezpieczeń "Rosja". 
Za budynkiem skrzyżowanie z ul. Sienkiewicza. 
W oddali widoczna barykada. 

 
Przez pierwsze dni sierpnia 1944 odcinek ulicy Marszałkowskiej zamknięty ulicami Chmielną i Złotą nie był ogarnięty poważniejszymi walkami powstańczymi. 3 sierpnia, około godziny 11:00, pojawił się tam niemiecki samochód pancerny, który ostrzelał okoliczne domy. Pojazd zatrzymał się następnie przed kamienicą nr 113, gdzie wysadził niewielką grupę żołnierzy, którzy weszli na podwórze kamienicy, po czym przeszli na teren sąsiedniego domu nr 111. Według relacji mieszkańca tego domu, Piotra Grzywacza, oddział składał się z jednego Niemca i ośmiu "Ukraińców" ubranych w mundury SS. W meldunku komendanta Obszaru Warszawskiego AK "Łaszcza" (meldunek sytuacyjny nr 5 o represjach niemieckich wobec ludności cywilnej w rejonie Alei Jerozolimskich) mowa była natomiast o sześciu żołnierzach – w większości "Ukraińcach".
SS-mani rozkazali mieszkańcom (w języku niemiecki, polskim i "ruskim") natychmiast zejść na podwórze. Wezwania posłuchało ok. 40 osób. Żołnierze zgromadzili wszystkich przed gospodą "Pod Światełkami" i tam rozstrzelali ogniem broni maszynowej. Nie jest do końca jasne ilu cywilów padło ofiarą tej egzekucji. W meldunku "Łaszcza" była mowa o 20–30 zamordowanych. Zdaniem Piotra Grzywacza ofiar było 37. Z kolei Maja Motyl i Stanisław Rutkowski, autorzy opracowania "Powstanie Warszawskie – rejestr miejsc i faktów zbrodni", ocenili liczbę zamordowanych na 44. Ofiarą masakry padli mieszkańcy domów przy ulicy Marszałkowskiej nr 109, 111, 113. Wśród zamordowanych znalazły się kobiety i dzieci.
Po dokonaniu zbrodni niemiecki oddziałek próbował opuścić kamienicę, lecz uniemożliwił mu to powstańczy ostrzał prowadzony z gmachu hotelu "Metropol" (ulica Marszałkowska, róg Złotej). Niemcy przebywali na terenie domu przez następną dobę. 4 sierpnia do kamienicy wtargnęła sekcja szturmowa AK, której żołnierze wzięli do niewoli dwóch "Ukraińców", a pozostałych zlikwidowali w trakcie walki. Jeńcy przyznali się do dokonania mordu na cywilach, twierdząc, iż wykonywali rozkaz swojego dowódcy – Niemca. Po przesłuchaniu obaj zostali rozstrzelani.

sobota, 11 maja 2013

Masakra w klasztorze jezuitów.


Spalone ciała ofiar masakry.

Masakra w klasztorze jezuitów przy ul. Rakowieckiej.

2 sierpnia klasztor został ostrzelany przez niemieckie działka przeciwlotnicze z pobliskiego Pola Mokotowskiego. Ostrzał nie przyniósł żadnych ofiar, lecz wkrótce do Domu Pisarzy wtargnął ok. 20-osobowy oddział SS – przysłany najprawdopodobniej z pobliskiej Stauferkaserne. SS-mani zarzucili przebywającym w klasztorze Polakom, że z budynku ostrzeliwano niemieckich żołnierzy. Po pobieżnej rewizji, która nie doprowadziła do znalezienia żadnych dowodów na poparcie tych oskarżeń, Niemcy wyprowadzili z budynku przełożonego klasztoru, ks. superiora Edwarda Kosibowicza – rzekomo celem udzielenia dodatkowych wyjaśnień w dowództwie. W rzeczywistości zamordowano go strzałem w tył głowy na Polu Mokotowskim.
W tym samym czasie Niemcy zgromadzili pozostałych domowników w kotłowni centralnego ogrzewania, która znajdowała się w podziemiach klasztoru. Niepowodzeniem zakończyły się próby nawiązania kontaktu z SS-manami i rozładowania atmosfery, które podejmowali zakonnicy władający językiem niemieckim.
Po pewnym czasie Niemcy zaczęli pojedynczo wyciągać domowników z kotłowni. Po ograbieniu z cennych przedmiotów osobistych wszystkich przeprowadzono do niewielkiego pokoiku, zajmowanego dotychczas przez klasztornego woźnicę. Gdy wszyscy Polacy zgromadzili się w suterenie Niemcy otworzyli ogień z broni maszynowej i obrzucili ich granatami. Następnie przez wiele godzin trwało metodyczne dobijanie rannych. Świadkowie zeznawali, że SS-manom towarzyszył ok. 10-letni chłopiec z niemieckiej rodziny, który wskazywał oprawcom tych Polaków, którzy dawali jeszcze oznaki życia.
Do pokoju wpada jakiś mały chłopiec z niemieckiej rodziny, który przyplątał się do SS-manów i nie odstępuje ich na krok. Jego dziecięcy głos rozlega się co jakiś czas. „Achtung! Der lebt noch! O hier, hier, er atmet noch!” Za ruchem jego rączki idą SS-mani, a potem rozlega się seria, której towarzyszy dziecięcy śmiech i klaskanie w ręce.
Po odejściu oprawców spod sterty ciał wydostało się czternaście osób – w większości rannych. Dziewięciu ocalałych ukryło się w kotłowni za zwałami węgla. Pozostali schronili się w klasztornej kuchni za zmagazynowanymi na zimę sagami drewna opałowego. Wkrótce po ich ucieczce Niemcy powrócili, aby oblać benzyną i podpalić stos kilkudziesięciu trupów. Wraz z martwymi spłonęli wówczas żywcem wciąż znajdujący się na miejscu kaźni ciężko ranni Polacy.
Ostatnią ofiarą masakry był powstańczy kapelan, ksiądz Franciszek Szymaniak SJ. Nieświadomy tragedii przyszedł do Domu Pisarzy po konsekrowane hostie i zginął zastrzelony w klasztornej kaplicy.

2 sierpnia 1944 na terenie Domu Pisarzy przy ul. Rakowieckiej 61 Niemcy zamordowali łącznie ok. 40 osób – w tym 8 kapłanów i 8 braci Towarzystwa Jezusowego (nie licząc ks. Kosibowicza) oraz ponad 20 osób świeckich (w tym co najmniej 8 kobiet i 10-letniego chłopca). Ustalenie dokładnej liczby ofiar nie jest możliwe, gdyż znane są nazwiska tylko 32 ofiar masakry.


piątek, 10 maja 2013

Zbrodnia w Śladowie.

Georg-Hans Reinhardt (drugi od lewej) - we wrześniu 
1939 roku dowodził 4 Dywizją Pancerną.

18 września 1939 w Śladowie w ówczesnej gminie Tułowice, wojska niemieckie dokonały jednej z największych zbrodni wojennych w czasie kampanii wrześniowej. 300 ludz (w tym 150 żołnierzy z rozbitych nad Bzurą oddziałów armii "Poznań" i "Pomorze"), zgromadzonych na tzw. "główce" wiślane j, zostało zastrzelonych i utopionych.
Wśród zgromadzonych znajdowali się zarówno ranni, zdrowi, oraz małe dzieci. Mężczyźni w wieku od 15 do 75 lat stanowili większość 300-osobowej grupy, 84 osoby cywilne pochodziły z pobliskiej gminy tułowickiej, pozostałe osoby cywilne z innych okolicznych miejscowości. Wśród nich znajdowały się prawdopodobnie także grupy uchodźców, których tysiące przemierzało wówczas kraj i przebywało we wsiach i miejscowościach polskich.
Zbrodni dokonała prawdopodobnie niemiecka 4 Dywizja Pancerna z XVI korpusu 10. Armii, która w większości operowała na terenie gdzie wydarzenie to miało miejsce. Wedle niektórych relacji masakry dokonali żołnierze jej 12 pułku grenadierów pancernych, dowodzonego przez podpułkownika von Costritz Nauhausa.
Z rzezi ocalało jedynie 2 ludzi, mieszkańców Tułowic, Stanisław Klejnowski i Alfred Kitliński, którzy później złożyli zeznania w tej sprawie. Ogółem 298 osób poniosło śmierć. Motywem zbrodni były przypuszczalnie porachunki miejscowych kolonistów niemieckich z ludnością polską (mające miejsce także po zbrodni w Śladowie, w wyniku których zginęło ok. 37% mieszkańców Tułowic) oraz chęć odwetu za bohaterski opór stawiany przez żołnierzy polskich w okolicach Śladowa.


Zniszczony Lublin

Lublin - zniszczone domy w pobliżu Bramy Krakowskiej.

Lublin - zniszczone domy w centrum miasta.

Lublin - Zniszczona kamienica przy ul. Krakowskie 
Przedmieście 46 (1939 r.).


Lublin - zniszczone budynki w Rynku (1939 r.).

piątek, 3 maja 2013

Carl Clauberg


Carl Clauberg (ur. 28 września 1898 w Wupperhof (obecnie część Solingen), zm. 9 sierpnia 1957 w Kilonii), ginekolog niemiecki oraz SS-Brigadeführer. Podczas II wojny światowej prowadził eksperymenty na ludziach w obozach koncentracyjnych.
Podczas I wojny światowej służył w piechocie, później studiował medycynę w Kilonii, Hamburgu i Grazu, w 1925 obronił doktorat. Był m.in. ordynatorem uniwersyteckiego szpitala dla kobiet w Kilonii. W 1933 wstąpił do NSDAP (nr legitymacji partyjnej 2733970) i bez zastrzeżeń podpisywał się pod ideologią nazistowską; doszedł do stopnia SS-Brigadeführera. 30 sierpnia 1937 mianowany został profesorem ginekologii i położnictwa uniwersytetu w Królewcu; opublikował wiele prac naukowych w swej dziedzinie, do 1940 miał na swoim koncie ponad 50 publikacji naukowych i kilka książek, m.in. Die weiblichen Sexualhormone (1933) oraz Sekretion der Ovarien und der Placenta, która została przetłumaczona na hiszpański i angielski.
Mianowany dyrektorem kliniki ginekologicznej na Górnym Śląsku, w Chorzowie-Königshutte (obecny szpital przy ul. Karola Miarki), Clauberg z własnej inicjatywy zgłosił się do Heinricha Himmlera, wiedząc o jego zainteresowaniach "demografią negatywną" (tj. sterylizacją bezoperacyjną) i poprosił o zgodę na przeprowadzenie sterylizacji przez wstrzykiwanie do macicy podrażniających związków chemicznych. W lipcu 1942 Himmler oddelegował go do obozu koncentracyjnego w Ravensbrück, a następnie udostępnił Blok Doświadczalny 10 w Auschwitz, gdzie Clauberg mógł kontynuować swe eksperymenty. Do jego dyspozycji oddano dużą grupę więzionych lekarzy, w tym polskiego lekarza obozowego Władysława Deringa. Wskutek działań Clauberga wiele kobiet straciło życie, niejednokrotnie w straszliwych męczarniach.
W latach 1942-1944 Clauberg przeprowadzał na Żydówkach i niekiedy Cygankach masowe zabiegi sterylizacyjne bez znieczulenia, powodujące straszliwe cierpienie i śmierć ofiar. Clauberg opracował metodę bezoperacyjnej sterylizacji, która polegała na wprowadzeniu do kobiecych narządów rodnych (po uprzednim stwierdzeniu drożności jajowodów) specjalnie spreparowanego drażniącego środka farmakologicznego, którego działanie polegało na wywołaniu ostrego stanu zapalnego; w następstwie po kilku tygodniach dochodziło do zrośnięcia się jajowodów i w konsekwencji niepłodności. Rezultaty tych eksperymentów były każdorazowo sprawdzane aparatami rentgenowskimi. Cały zabieg przeprowadzany był pod pretekstem rutynowego badania ginekologicznego. Zabiegi były przeprowadzane w bardzo brutalny sposób, często wywoływały powikłania w postaci zapalenia otrzewnej i krwotoków z dróg rodnych, przebiegających z wysoką gorączką i ogólną posocznicą, równie często dochodziło do zapaści, będącej przyczyną zgonów. W raporcie dla Himmlera z 7 czerwca 1943 Clausberg stwierdził z dumą: "Niedaleki jest moment, kiedy będę mógł powiedzieć, że jeden lekarz z pomocą może dziesięciu asystentów, będzie w stanie przeprowadzić kilkaset, jeżeli nie tysiąc sterylizacji dziennie."
Po zakończeniu wojny Clauberg został deportowany do ZSRR i postawiony przed sądem w Moskwie za rolę, jaką odegrał w "masowej zagładzie obywateli sowieckich". Skazany na 25 lat pozbawienia wolności, po 10 latach spędzonych w sowieckim więzieniu został amnestiowany. Na mocy porozumienia Bułganina i Adenauera w sprawie repatriacji więźniów niemieckich powrócił do Kilonii w północnych Niemczech. Nie okazał skruchy za swe zbrodnie, a nawet chlubił się swymi "osiągnięciami naukowymi". W październiku 1955 Centralna Rada Żydów w Niemczech wniosła pozew o "wielokrotne spowodowanie poważnych obrażeń ciała" żydowskich więźniarek, na których przeprowadzał eksperymenty sterylizacyjne w Auschwitz. 22 listopada 1955 Clauberg został aresztowany przez policję; 9 sierpnia 1957 zmarł w szpitalu kilońskim na
krótko przed planowanym rozpoczęciem procesu.



 Clauberg w lekarskim kitlu.

Zbrodnia w Michniowie

Grób zbiorowy ofiar pacyfikacji wsi Michniów.


 W czasie II wojny światowej Michniów był siedzibą sztabu partyzanckiego zgrupowań "Ponurego" (zanim zgrupowanie przeniosło się na Wykus). Wielu mieszkańców wsi bądź było członkami AK i BCh, bądź aktywnie współpracowało z partyzantką (np. sklep rodziny Materków był punktem kontaktowym dla oficerów i żołnierzy, którzy dołączali do oddziałów "Ponurego", a większość dostarczanego partyzantom prowiantu pochodziła właśnie z Michniowa).
W wyniku zdrady ppor. Jerzego Wojnowskiego "Motora" w dniu 12 lipca 1943 hitlerowskie komando otoczyło wieś kordonem żandarmów i rozpoczęło akcję pacyfikacyjną. Stu mieszkańców (głównie mężczyzn) spalono żywcem w domach i stodołach lub zastrzelono, ponad pięćdziesiąt osób wywieziono do obozów.
Wieść o akcji pacyfikacyjnej dotarła do "Ponurego" zbyt późno by interweniować. Dowództwo oddziału zdecydowało się na akcję odwetową i w nocy 12-13 lipca pod wsią Łączna zatrzymano pociąg pośpieszny Warszawa→Kraków i zastrzelono (wedle źródeł partyzanckich) około 180 Niemców. Na burtach wagonów partyzanci wyryli napisy Za Michniów. Mimo postanowienia "Ponurego" o ewakuacji reszty mieszkańców Michniowa pozostali oni w ocalałych domach. 13 lipca rano ten sam niemiecki oddział antypartyzancki dokończył dzieła zniszczenia wsi: rozstrzelano wszystkich mieszkańców, których zastano w wiosce, spalono wszystkie ocalałe po akcji z 12 lipca zabudowania. Władze okupacyjne zakazały odbudowy wsi i uprawy michniowskich pól.